Fragment artykułu Jacka Domańskiego
pt.: "Operacja Kerczeńsko-Teodozjańska"

Brzeg      "Desantowanie wojsk 51 Armii zacząło sią z opóźnieniem i przebiegało pod ogniem przeciwnika. Zamiast w planowanych pięciu punktach, udało się desantować tylko w dwóch. O 6:30 na przylądku Chroni wylądowały siły 4 Gr, dowodzone przez kapitana 3 rangi W. Dubowowa. Ze względu na niesprzyjającą pogodę nie użyto lotnictwa. Ogień artylerii był mało efektywny, z powodu prowadzenia ognia nie do konkretnych celów, lecz powierzchni. Bardziej skuteczne okazało się wsparcie artylerii okrętowej, strzelającej na wprost do widocznych celów. Sam desant przebiegał w skrajnie niesprzyjających warunkach pogodowych. Na morzu szalał sztorm, temperatura powietrza spadła do około - 20 st. Celcjusza. Żołnierze zeskakiwali z łodzi desantowych i brnęli Działo samobierzne (rys.)ku brzegowi, często zanurzeni po szyje w lodowatej wodzie, okopywali się na przyczółkach i tu trwali, oczekując kolejnych fal desantu. Wielu żołnierzy zamarzło, szczególnie dramatyczna była sytuacja rannych. Załogi okrętów i statków starały się wszelkimi siłami przyśpieszyć ładowanie wojsk i wyładowanie sprzętu bojowego. Szczęśliwie dla oddziałów desantowych siły niemieckie nie były duże. Wylądowały wszystkie oddziały, jednak zdobycie przyczółka kosztowało wiele istnień ludzkich, w tym dowódcy 143 Pułku Strzelców Górskich..."

 
Powrót 

Główna
Archiwum
Prenumerata
Plansze, żetony, scenariusze
Linki